Zagłodzone amstafy, malamuty, yorki, koty i szynszyla – łącznie 21 sztuk odebrało w nocy z piątku na sobotę „Pogotowie dla Zwierząt” z jednym z domów przy ul. Wały Dwernickiego w Częstochowie. Właścicielka zatrzymana została przez policję, bo poszukiwana była odbycia kary roku pozbawienia wolności. Trójka jej dzieci w wieku 2, 7 i 14 lat umieszczona została w ośrodku opiekuńczym.
Sygnał o zagłodzonych zwierzętach dotarł do Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” od częstochowskiej policji w piątek po południu. Funkcjonariusze wykonywali na terenie posesji Agnieszki R. czynności związane z zaginięciem jej 14 - letniej córki. Dziecko odnalazło się, ale do domu nie chciało wracać. Poprosiło o schronienie w ośrodku opiekuńczym. W związku z tym funkcjonariusze matki dziecka - Agnieszki R. i zauważyli w mieszkaniu kilkanaście zagłodzonych zwierząt. W pomieszczeniach gospodarczych przebywały także kolejne psy, również w złym stanie. Wezwany patrol interwencyjny „Pogotowia dla Zwierząt” potwierdził zgłoszenie. - Zastaliśmy na posesji 6 psów w typie amstaffa, 3 w typie malamuta i 2 w typie yorka. Były także 14 dniowe szczeniaki malamuta, koty i szynszyl. Zwierzęta były mocno wychudzone, jesteśmy pewni, iż z niedożywienia – mówi Grzegorz Bielawski z „Pogotowia dla Zwierząt”.
Z informacji uzyskanych przez organizację od sąsiadów właścicielki wynikało, iż rozmnażanie psów przez Agnieszkę R. to jej sposób na życie. Miała nielegalną hodowlę i dość często sprzedawała szczeniaki rożnych ras.. Problem jednak w tym, iż matki tych zwierząt traktowane były jak maszynki do rodzenia. W mieszkaniu panował bałagan, wszystko było zagracone. Podczas interwencji obecni policjanci, dokonywali oględzin miejsca utrzymywania zwierząt. Problem był z psami, które odkryto zamknięte w budynkach gospodarczych. Żyły w ciemności od wielu tygodni, we własnych odchodach, bez dostępu do jedzenia i wody. Były mocno wychudzone. Nie można było ich uwolnić - ponieważ drzwi zamknięte były na zamek od wewnątrz. Pomogli funkcjonariusze policji i po prawie godzinie także te zwierzęta odebrano właścicielce. - Z uwagi na zagrożenie utraty zdrowia i życia zabraliśmy z posesji 21 zwierząt. Lekarze weterynarii do których trafiły potwierdzili ich stan wyniszczenia. Gdyby przebywały tam dłużej, zapewne zmarły by z głodu – mówi Patrycja Dynda, która uczestniczyła w akcji likwidacji pseudohodowli. Jak dodaje, interwencja ta była trudna, ponieważ i właścicielka ukrywała w kolejnych pomieszczeniach zwierzęta, broniąc do nich dostępu. Z domu przez okno wyskoczył także jej syn i próbował schować psa u swoich znajomych kilka ulic dalej. Policja, która ruszyła w pościg za małoletnim odnalazła dziecko. Potem znaleziono także zagłodzonego psa z którym uciekał.
Pod koniec działań policji i „Pogotowia dla Zwierząt” na terenie posesji okazało się, iż właścicielka poszukiwana jest do odbycia kary roku pozbawienia wolności w jednym z zakładów karnych. Funkcjonariusze musieli ją zatrzymać. Jedno z dzieci z domu zabrano do szpitala, drugie trafiło także do ośrodka opiekuńczo - wychowawczego. Policja wszczęła już dochodzenie o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi za to kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Zapraszamy: https://www.ratujemyzwierzaki.