czwartek, 24 kwietnia 2014

Nowy trend: lokalni biznesmeni wchodzą do centrów handlowych

Lokalny biznes ma szansę przetrwać pod dachem galerii handlowych. Już nie tylko duże i bogate sieci wynajmują powierzchnię w centrach handlowych. Coraz częściej są to także lokalni przedsiębiorcy decydujący się na franczyzę lub tworzący sklepy pod szyldem własnej marki.

Myślą lokalnie, działają globalnie


Aż 7 lokalnych biznesmenów zdecydowało się w 2013 roku na swój sklep w Galerii Jurajskiej w Częstochowie. Lokalizacja w centrum handlowym wygrała nawet z najpopularniejszymi ulicami handlowymi w mieście. Powód?  Dla niewielkich przedsiębiorców, wydających dziesiątki tysięcy złotych na inwestycję w swój biznes, bardziej opłacalne i pewne staje się ulokowanie go w ruchliwej galerii.

- Chociaż koszty wynajmu powierzchni na terenie centrów handlowych są zazwyczaj wyższe od kosztów wynajmu lokalu np. przy popularnej ulicy, to w wielu przypadkach jest to inwestycja mniej ryzykowna i bardziej opłacalna z biznesowego punktu widzenia. Dotyczy to przede wszystkim przedsiębiorców decydujących się np. na stworzenie własnej marki odzieżowej lub otwarcie punktu usługowego – przekonuje Piotr Myszka, dyrektor Galerii Jurajskiej w Częstochowie.  

Ale lokalny biznes w galerii to także znak czasów. W polskich miastach ubywa ulic handlowych, zastępują je coraz częściej pasaże centrów handlowych. – Miejskie deptaki nie cieszą się już taką popularnością wśród najemców, jak jeszcze 10 lat temu. Dziś otwierając sklep biznesmen chce mieć pewność, że na jego asortyment znajdzie się klient o zasobniejszym portfelu. A tych szuka się dziś przede wszystkim w galeriach handlowych – przekonuje Myszka.

Lokalni chcą zarabiać

Tego typu zjawisko obserwuje się coraz częściej w polskich centrach handlowych. Niewielkie firmy z lokalnymi korzeniami stanowią już blisko 5-7 proc. najemców centrów handlowych. Są wśród nich zarówno firmy tworzące własne marki, niejednokrotnie na potrzeby lokalizacji w danym centrum handlowym, a także niewielcy przedsiębiorcy decydujący się na franczyzę.

- To jest trend, który wyraźnie widać na przestrzeni ostatniego roku. Lokalne firmy wchodzą do galerii w dwóch wariantach. Pierwszy to marki celowe, bez perspektywy rozwoju sieci, tworzone z myślą o  obecności w konkretnym centrum handlowym. Drugi, popularniejszy, to franczyzy, do których przystępują  mikro przedsiębiorstwa, do tej pory prowadzące podobne biznesy w miejskiej lokalizacji. Są to przede wszystkim franczyzy marek odzieżowych oraz usług – mówi Piotr Myszka.

Za rosnącą popularnością centrów handlowych wśród lokalnego biznesu przemawiają także statystyki. W samej tylko Częstochowie już 40 proc. mieszkańców deklaruje, że robi zakupy w centrum handlowym, daleko w tyle pozostawiając targowiska i sklepy osiedlowe. Rosną także wydatki w galeriach. Najwięcej wydajemy na ubrania i dodatki – podaje raport ARC Rynek i Opinia.

- To co przyciąga lokalnych najemców to potencjał galerii, jako domu dla ich biznesu – przekonuje Piotr Myszka. – Dzięki lokalizacji w galerii handlowej mogą oni nie tylko zaoszczędzić na promocji swojego biznesu, ale lokują go w dobrze prosperującym, odwiedzanym otoczeniu, a co najważniejsze sprawdzonym – podsumowuje.


Wśród lokalnych projektów, które debiutowały w ostatnim czasie w Galerii Jurajskiej są m.in. marki stworzone przez lokalnych biznesmenów -  Ooh La La, KMX, Selini, Jola Collection, Trinity oraz Matik, a także sklepy sieci franczyzowych prowadzone przez lokalnych przedsiębiorców m.in. Quicksilver,  Itaka, Dan Hen.