środa, 13 lipca 2016

Letnie wyprzedaże: będą krótkie i intensywne. Trzeba spieszyć się z zakupami

W blisko 500 centrach handlowych w Polsce ruszyły właśnie na dobre letnie wyprzedaże. Z zakupami trzeba się jednak spieszyć, sezon letnich przecen z roku na rok jest coraz krótszy - zauważają eksperci rynku retail.

Duży upust na start wyprzedaży

Planujesz zrobić zakupy na letnich wyprzedażach? Musisz się spieszyć. Jeszcze 5 lat temu przeceny trwały od końca czerwca do końca sierpnia i miały charakter progresywny. Sklepy kusiły najpierw obniżkami rzędu -30 proc, -50 proc., w szczycie sezonu obniżając ceny nawet o -70 proc.

Dziś wyprzedaże zaczynają się nawet w połowie czerwca i maksymalnie trwają do końca lipca, są także zdecydowanie mniej rozwojowe. Większość handlowców już na wstępie daje przeceny zaczynające się od -50 proc. i utrzymuje je niezmienione do końca trwania sezonu wyprzedaży.

- Wiele sklepów rezygnuje z wielotygodniowego maratonu przecen i kolejnych odsłon akcji rabatowych. Dziś coraz częściej praktykuje się szybką rozgrywkę i wysoką zachętę do kupowania. Towar przeceniany jest z dnia na dzień i to od razu na poziomie -40 proc., -50 proc., czyli do poziomu, który kiedyś obowiązywał w połowie sezonu - mówi Violetta Dziubin, marketing manager Galerii Jurajskiej w Częstochowie.


Więcej wyprzedaży w ciągu roku

Przyczyn pośpiechu handlowców jest kilka. Po pierwsze krótsze wyprzedaże gwarantują sklepom możliwość szybszego zluzowania magazynów i wprowadzenia do sprzedaży kolekcji pre-fall, która stopniowo pojawiają się już w czasie trwania wyprzedaży. Te ostatnie cieszą się coraz większym zainteresowaniem kupujących, różnicując także asortyment sklepu przed wprowadzeniem pełnej jesienno-zimowej kolekcji.


Po drugie zmianom uległ kalendarz handlowy, zwłaszcza w odzieżowych "sieciówkach". Do niedawna w ciągu roku dominowały dwie duże akcje wyprzedażowe - jedna w sezonie letnim, druga w sezonie zimowym. Dziś większość sklepów organizuje tzw. "mid-season sale", czyli wyprzedaże między sezonami np. w maju i listopadzie.


Przeceny obejmują w tym przypadku kolekcje wprowadzone wiosną i późnym latem, a same wyprzedaże robią odpowiednio miejsce dla kolekcji letnich i zimowych, a także dla coraz popularniejszych kolekcji "cruise", pojawiających się na przełomie wiosny i lata oraz jesieni i zimy.


- W sklepach panuje coraz większa rotacja towaru. Mało która marka odzieżowa, zwłaszcza sieciowa, decyduje się dziś na utrzymywanie przez 6 miesięcy tej samej kolekcji. Taka oferta nudzi klienta i zniechęca do zakupów. W efekcie zamiast 2 kolekcji tj. wiosna-lato i jesień-zima, mamy dziś nawet od 4 do 6 kolekcji rocznie plus dodatkowe linie, jakie pojawiają się w różnych sezonach - mówi przedstawicielka Galerii Jurajskiej.

- Takie zmiany w ofercie pociągają za sobą zmiany w kalendarzu wyprzedaży, stąd m.in. wiosenny i jesienny mid-season sale, popularność black friday czy dodatkowe akcje rabatowe urządzane niezależnie od wyprzedaży sezonowych i międzysezonowych - dodaje.



Sztywne upusty coraz częstsze

Ale tempo wyprzedaży to nie jedyna zmiana. Handlowcy coraz częściej rezygnują z pogłębiania przecen, na rzecz jednej, sztywnej obniżki promowanej przez cały sezon wyprzedażowy. Kluczami do zrozumienia działania sklepów stały się dziś dwa słowa "od" i "do".

- Jeśli sklep firmuje swoje wyprzedaże hasłem np. "od -40 proc." jest szansa, że będzie pogłębiać przecenę w miarę rozwoju sezonu wyprzedażowego, zmieniając np. po 2 tygodniach na "od -50 proc.". Jeśli natomiast sklep firmuje się hasłem "do -60 proc." oznacza to, że nie należy oczekiwać przeceny progresywnej - mówi Violetta Dziubin.

Na taką politykę wyprzedaży wpływ mają także zachowania samych konsumentów. Większość klientów rozumie dziś mechanizm przecen, wie, że jeżeli sklep kusi dziś obniżką rzędu -30 proc., to będzie ją zwiększał z czasem. To powstrzymuje od zakupów.

- Sklepy wolą dziś grać w otwarte karty z konsumentem, dając na wstępie spory upust, a tym samym mówiąc wprost, ile może zaoszczędzić robiąc u nich zakupy w czasie wyprzedaży. Oczekują więc od nas szybkiej decyzji o zakupie, a nie wielotygodniowego polowania na okazję. To stymuluje rynek, jest także bardziej opłacalne dla sklepów - wyjaśnia Violetta Dziubin.

Jaką radę mają przedstawiciele galerii? - Jeśli jakaś rzecz spodobała się nam na wyprzedaży, warto po nią sięgnąć tu i teraz, bo jest szansa, że podczas kolejnej wizyty w sklepie nie zastaniemy już obniżki, a przeceniony towar zastąpi nowa kolekcja - mówi .