Michele Feliziani jest wyjątkowym nauczycielem. Od niedawna pracuje w I
LO i z powodzeniem prowadzi dodatkowe lekcje języka włoskiego.
Jak to się stało, że opuścił Pan słoneczne Włochy na rzecz nieco szarej
i pochmurnej Polski?
Wszystko zaczęło się od pracy w
ramach projektu „Comenius”, który jest skierowany do nauczycieli z Unii
Europejskiej. Mogłem zasugerować, w jakich sześciu państwach najbardziej
chciałbym pracować. Wybrałem Belgię, Holandię i kraje skandynawskie. Na
początku w ogóle nie przypuszczałem, że zamieszkam w Polsce. Pierwszym miastem, do którego mnie wysłano był
Lubliniec – stwierdzono, że właśnie tam najbardziej potrzeba nauczycieli języka
włoskiego.
Za czym Pan najbardziej tęskni?
Brakuje mi tego wszystkiego, co
dotyczy włoskich barów. Tradycyjne pójście na kawę nie polega na przesiadywaniu
w kawiarni; my pijemy kawę na stojąco i dyskutujemy o polityce. Tęsknię też za
najbardziej popularnymi włoskimi gazetami. Jedną rzeczą jest przeczytać
informacje w Internecie, zaś drugą – wziąć do ręki gazetę, przekartkować ją,
poczuć jej zapach… Kiedy wracam do Włoch na święta czy wakacje, to każdego
ranka – choćby nawet było trzęsienie ziemi – idę do kiosku, kupuję gazetę i
potem piję kawę z moją przyjaciółką.
Choć mieszka Pan w Częstochowie, to regularnie odwiedza Pan też inne
polskie miasta…
Najbardziej podoba mi się Kraków,
ale lubię też Warszawę. To miasto zaczyna otwierać się na świat. Powoli pojawia
się tam coraz więcej obcokrajowców. Zdążyłem już dość dobrze poznać
Częstochowę; mam tu kilku przyjaciół, znam też osoby duchowne związane z Jasną
Górą – mogę porozmawiać z nimi po włosku na tematy, które lubię.
Od pewnego czasu uczy się Pan języka polskiego…
Według mnie znajomość języka
ojczystego ludzi, wśród których się przebywa, jest oznaką szacunku dla nich.
Jako, że jestem gościem Polaków, chcę nauczyć się waszego języka, tradycji,
obyczajów. Musimy sobie uświadomić, że wszyscy jesteśmy obywatelami Europy i
nawet jeśli to angielski jest językiem międzynarodowym, to warto poznawać ich
jak najwięcej.
Jest Pan nie tylko nauczycielem, ale też filozofem.
Mamma mia! Ta dziedzina nauki
pomaga mi w duchowym życiu. Poznawszy filozofię, nie zatrzymujesz się, ciągle
chcesz pogłębiać swoją wiedzę. Myśli wielkich filozofów pozwalają mi szukać (i
oczywiście nie znajdować) odpowiedzi na trudne pytania jak to „skąd jesteśmy?”.
Niewątpliwie filozofia ułatwia mi życie. Sprawia, że poznając nową osobę,
postrzegam ją jako jedyną i niepowtarzalną.
Wyobraża sobie Pan wyjechać teraz z Polski i już więcej tu nie wrócić?
Pomimo wielu trudności, jakie
spotykam na swojej drodze, byłoby mi bardzo trudno opuścić Polskę.
Bardzo serdecznie dziękuję Pani
prof. Kuligowskiej Woszczynie za pomoc przy przeprowadzeniu wywiadu!
Marta Kąsiel