czwartek, 31 października 2013

To, co zobaczyłam w oczach męża, kiedy patrzył na mnie już po przemianie, jest bezcenne!

 
W sobotę 26 października,  Boulangerie opanowały kobiety – w powietrzu czuć było żeńskie hormony. Zainteresowane trendami w modzie i urodzie częstochowianki, popijając kawę, chętnie radziły się ekspertek.

Zakończył się Częstochowski Festiwal Sztuki, a z nim metamorfoza jednej z mieszkanek miasta świętej wieży. W ramach festiwalu, z inicjatywy Boulangerie, ogłoszono konkurs, którego główną nagrodą była metamorfoza. Cztery specjalistki: Milena Bieńkowska – doradca wizerunkowy, Anna Suchecka – stylistka fryzur, Urszula Frąckowiak - makijażystka oraz Magdalena Niebudek - fotograf miały nie lada wyzwanie – wybrać jedno spośród kilkudziesięciu nadesłanych zgłoszeń.

Wybór padł na Justynę, młodą, pracującą mamę, która nie mogła odnaleźć swojego stylu. Na informację, że to ona wygrała konkurs, zareagowała: „Nie mogłam dostać lepszego prezentu na urodziny.” Justyna na pierwsze spotkanie do salonu fryzjerskiego
Ani przyszła w jasnych dżinsach, różowej koszuli i białych trampkach. „Potrzebowałam trzech sekund, żeby zdecydować, że pomogę Justynie wydostać się ze stylu ubierania się  na studentkę. Uroda i kształty sylwetki aż same się prosiły, by w Justynie obudzić kobietę” – komentuje Milena Bieńkowska. Z ciepłym odcieniem rudości na włosach szybko i zdecydowanie poradziła sobie Ania Suchecka, zmieniając kolorystykę i nadając fryzurze modny kształt. Pierwsza stylizacja – której koncepcja wyszła od kolorowych, patchworkowych szpilek – nadała sylwetce prawidłowych proporcji i kolorystyką podkreśliła chłodny typ urody Justyny. Ula Frąckowiak postawiła „kropkę nad i” – dopracowanym makijażem, eksponującym piękne oczy i uśmiech modelki. W drugiej odsłonie włosy powędrowały w kok, usta nabrały seksownego koloru, a rockowe łańcuchy na szyi i butach przełamały klasyczny look. Justyna dopiero w studio fotograficznym, przed obiektywem Magdaleny Niebudek zmieniła się w pewną swojej kobiecości modelkę, czego efektem jest pamiątkowa sesja zdjęciowa.

Żadne słowa lepiej nie oddadzą atmosfery sobotniej metamorfozy, jak te wypowiedziane przez Justynę: „Jestem teraz lepszą wersją siebie. Dla kogoś to może być "tylko" zmiana fryzury i makijażu, a dla mnie to "aż". To, co zobaczyłam w oczach męża, kiedy patrzył na mnie już po przemianie, jest bezcenne! Kiedy patrzę w lustro, sama się sobą zachwycam. Teraz wiem, że nie należy się maskować, ale pokazywać,  co mamy najlepsze. W sobotę czułam się jak gwiazda - ubierana, czesana, malowana i w centrum tylko ja. Coś takiego powinna przeżyć każda kobieta. Każda matka, aby nigdy nie zapominała o tym, że nadal jest przede wszystkim kobietą i ma w sobie to coś.”